niedziela, 7 lipca 2013

Miniaturka I


      Czuła to. Wiedziała, że nadchodzą jakieś zmiany. I to takie zmiany, które obrócą jej życie o całe 180 stopni.
      Chodziła po całym ogromnym domu, przestawiała wszystkie figurki. Była cała spięta.
      Bała się.
      Wiedziała, że coś się zmieni, ale panicznie bała się tych zmian. Nie chciała ich, ale wiedziała też, że nie ma na nie żadnego wpływu. Nie była głupia. Nie bez powodu była najmądrzejszą i najzdolniejszą czarownicą ostatnich stuleci. Już od jakiegoś czasu między nimi się nie układało. Coraz częściej się kłócili. On coraz częściej i na coraz dłużej znikał z domu. Wiedziała, że się coś psuje. Wiedziała o tym i również nie wiedziała jak ma to naprawić.
      Nie wiedziała, że nie ma już co naprawiać.
      Gdy odstawiła na komodę ich wspólne zdjęcie z wakacji usłyszała trzaśnięcie drzwiami. Wyszła z salonu i spojrzała na niego. On patrzył na nią obojętnym wzrokiem. Ona już wiedziała. Nie potrzebowała słów.
       -Dlaczego?
       -Kocham inną Hermiona.

      Siedziała na łóżku w swoim starym pokoju w domu rodziców.
      Płakała i wspominała.
      Wspomnienia.
      Tylko to zostało zaledwie 22-letniej dziewczynie, a raczej już kobiecie. Minął już miesiąc od ich rozstania, a ona wciąż nie potrafiła się z tym wszystkim pogodzić. Gdy tamtego dnia odchodziła zabrała najpotrzebniejsze rzeczy po resztę miała przyjechać dnia następnego z rodzicami. Ten ból jaki poczuła w chwili gdy drzwi niegdyś ich domu otworzyła piękna brunetka o soczyście zielonych oczach.
      Znała ją.
      Astoria Grenggras. Czysto krwista Czarownica.
      No tak, a czego mogła się spodziewać? Że wielki Draco Malfoy rzuci ją dla zwykłej mugolki?
      Pakowała rzeczy i płakała.
      Płakała bo właśnie wtedy zdała sobie sprawę, że straciła go na zawsze. Jego nie było w domu. Ponoć był w pracy. Kłamstwo. Dobrze wiedziała, że każdą sobotę ma wolną. Był w domu, ale nie chciał jej widzieć. To bolało jeszcze bardziej.
       Stojąc na dziedzińcu przed jego już domem obejrzała się ostatni raz za siebie i spostrzegła, że w oknie od jej prywatnej czytelni poruszyła się firanka. Pamiętała ten dzień. To były jej dwudzieste pierwsze urodziny. Draco zakrył jej oczy ręką i prowadził w nie znanym jej wtedy kierunku. Po otwarciu drzwi odkrył jej oczy szepcząc do ucha 'Wszystkiego Najlepszego Skarbie'.
      Nie lubił gdy ona leżała w łóżku z książką w rękach dlatego też zrobił dla niej prywatną czytelnię z mini biblioteką. Wiedział jakie książki lubi więc i z tym nie miał problemu i kupił same takie, które ją by interesowały.
       Poczuła jak ktoś ją obejmuje. Podniosła wzrok znad trzymanego zdjęcia i spojrzała na zatroskane spojrzenie swojej rodzicielki.
       -Kochanie...
       -Wiem mamo. Ale nie potrafię tak po prostu wymazać z pamięci i serca 4 lat życia z nim.
       -Chodź na dół jest już kolacja.

      Siedziała na kanapie w salonie przyjaciół i sączyła powoli kakao. Zastanawiała się nad propozycją, którą dostała od przyjaciół zaledwie kilkanaście minut wcześniej. Ale czy ona jest gotowa na tak drastyczne zmiany? Kolejne zresztą zmiany. Ale z drugiej strony co ją tu trzyma? Jedyne dlaczego wciąż mieszkała w Londynie to był związek z Nim. Teraz nie ma już powodu by tu być, a o mieszkaniu we Francji zawsze marzyła. Więc dlaczego miałaby nie skorzystać i nie zacząć swojego życia od nowa? Bez niego? Bez wspomnień? Jak cudownie by było wyjść na spacer i nie płakać przy każdym miejscu, w którym była z nim. Ale jednak coś ciągle nie pozwala jej stąd wychodzić. Właśnie te wspomnienia, które tak bardzo chciałaby zapomnieć nie pozwalają jej zrobić kroku do przodu zamknąć rozdział w życiu o nazwie 'Draco' i zacząć nowy. Co powinna zrobić? Co chciała zrobić?
      Już wiedziała.

      Stała na lotnisku wraz z Harrym i Ginny żegnając się z rodzicami.
      Tak. Zgodziła się na wyjazd do Francji. Do Paryża.
      Ostatni raz przytuliła się do rodziców obiecują, że zadzwoni jak tylko wylądują po czym wraz z dwójką przyjaciół ruszyła w stronę odprawy. Każdy dziwił im się, że chcą lecieć mugolskim środkiem transportu zamiast się teleportować, ale niestety nie mogli.
      Nie mogli ponieważ Ginny jest w drugim miesiącu ciąży i teleportacja nie jest wskazana dla niej dlatego też byli skazani na długi lot samolotem.
       Siedząc przy oknie i patrząc przez okno na znikającą za nimi panoramę Londynu uświadomiła sobie, że właśnie zamknęła za sobą rozdział o nazwie 'Draco'.

      Szła ulicami Paryża podziwiając wszystko co rzuciło jej się w oczy.
      Jest tu od tygodnia, ale to dopiero dziś postanowiła wyjść i pozwiedzać. Nie bała, się że zgubi się bo wiedziała, że wtedy teleportuje się do ich wspólnego domku.
      Paryż ją fascynował od zawsze, ale jakoś nigdy nie mogła namówić Draco by tu przyjechali choćby na weekend.
      Draco. Na myśl o blondynie coś boleśnie zakuło ją w sercu.
      Dość! Hermiono Granger dość! Przyjechałaś tu aby zapomnieć. Aby zacząć nowe życie. Życie, w którym nie ma miejsca dla kogoś takiego jak Draco Malfoy.
      Już nie.
      Nim się zorientowała stała pod oświetloną Wieżą Eiffla. I to właśnie tu przyrzekła, że ułoży sobie życie na nowo.
      Bez Draco.

      Z uśmiechem na twarzy pakowała książkę jakieś sześciolatce. Kochała swoją pracę. Jak mogłaby nie kochać? Przecież od zawsze wiadomo, że Hermiona Granger wręcz uwielbia książki. Dlatego też praca w księgarni była dla niej wymarzona.
      Spojrzała na zegarek i stwierdziła, że za chwilę ma pojawić się Ginny. Tyle co o tym pomyślała, a w progu księgarni stanęła ruda kobieta ze sporo już zaokrąglonym brzuchem.
      Hermiona uśmiechnęła się chwyciła za torebkę krzyknęła do kierowniczki, że wychodzi po czym wraz z rudą opuściły miejsce pracy panny Granger.
      Te pięć miesięcy minęły tak szybko. Minęło pięć miesięcy odkąd wyjechała z Anglii, a sześć miesięcy odkąd Draco ją porzucił. Tak. Porzucił. Inaczej nie umie sobie tego wytłumaczyć. Nie nazywa tego rozstaniem bo rozstają się dwie osoby bo tego chcą, a ona nie chciała.
      To On chciał. To On ją porzucił.
      Usiadły z Ginny w swojej ulubionej cukierni zamówiły po ciastku i gorącej czekoladzie. Gdy dostał zamówienie ruda podsunęła Hermione białą kopertę, na której było napisane jej imię i nazwisko. Otworzyła kopertę i wyciągnęła również białą kartkę, na której widniał czarne napisy.

Ronald Billius Weasley oraz Lavender Marianne Brown
mają zaszczyt zaprosić Hermionę Jean Granger
na zaślubiny, które odbędą się dnia 25 sierpnia tego roku
o godzinie 15:00.

       Z uśmiechem schowała kartkę z powrotem do koperty po czym spojrzała na Ginny i od razu uśmiech zszedł jej z twarzy gdy zobaczyła minę rudej.
       -Czy Ron...
       -Tak Hermiono. Zaprosił go. Ostatnio stali się o ironio przyjaciółmi. Czujesz? Ron i Draco? Przyjaciółmi. Hermiono?
       -Nie wiem czy chcę tam być Ginny.
       -Oczywiście, że chcesz! Pokażemy mu co stracił! Ta cała Greenggras nawet do pięt Ci nie dorasta!
       I jeszcze tego samego dnia obie kobiety poszły szukać sukienek na ślub Ronalda Weasleya.

      Obudził ją przeraźliwy krzyk Ginny.
      Podniosła się gwałtownie na łóżku, a gdy usłyszała kolejny krzyk przyjaciółki to wyskoczyła z łóżka i pokoju jak z procy i po kilku sekundach była przy rudej. Gdy ją tylko zobaczyła wiedziała co się dzieje więc bez zastanowienia chwyciła przygotowaną już od dłuższego czasu torbę złapała Ginny za rękę i już po chwili byli we Francuskim szpitalu magicznym.

      Od porodu Ginny minął miesiąc. Za dwa tygodnie jest ślub Rona, a ona właśnie chodziła ulicami Londynu wspominając to co powinna już dawno temu zapomnieć. Powinna, ale nie potrafiła. Wciąż go Kochała mimo tego, że on tak bardzo ją skrzywdził.
      Właśnie chciała wejść w kolejną parkową alejkę gdy ktoś wpadł na nią z impetem. Nim się zorientowała siedziała już między liśćmi rozmasowując obolałą rękę.
      Jeszcze tego brakowało, żeby połamać się przed ślubem.
       -Bardzo panią przepraszam...Hermiona?
       Natychmiastowo podniosła oczy i ujrzała przed sobą roześmianą twarz mężczyzny.
       -Derek? -zapytała - O matko co Ty tu robisz?
       -No jestem - powiedział z uśmiechem - Wróciłem miesiąc temu do Londynu. A Ty co tu robisz? Słyszałem, że Panna Granger podbija Francję.
       -Oj tam od razu podbija. Ja przyjechałam na ślub Rona.
       -Weasleya? To on się żeni?
       -Tak. Nie słyszałeś?
       -Nie. To życz mu wszystkiego dobrego.
       -Dobrze.
       -Słuchaj masz może ochotę na kawę?
       -Jasne.

      Z ekscytacją opowiadała Ginny o spotkaniu z Derekiem.
      Derek. Jeszcze w Hogwarcie z nim była, ale potem on wyjechał z rodzicami i tak zakończył się ich związek. Ale może teraz coś z tego wyjdzie. Nie! Hermiono Granger nie jesteś gotowa na nowy związek.
      Ale czy aby na pewno?
       -Zabierzesz go ze sobą na ślub Rona?
       -Co? Nie oczywiście, ze nie przecież tam będ...chociaż czemu nie. Zapytam Rona czy mogę zabrać ze sobą osobę towarzyszącą.
       -I tak trzymaj Miona tak trzymaj.
       Po tych słowach ruda wstała i wyszła z salonu swoich rodziców by udać się z małą Lily na górę do pokoju i położyć ją już spać. Hermiona jeszcze tego samego wieczora wysłała wiadomość do Rona i tego samego wieczora dostała odpowiedź pozytywną.
      Pierwszy raz od dziesięciu miesięcy zasnęła z uśmiechem na ustach.

      Te dwa tygodnie minęły naprawdę szybko. I wiele się w ciągu tych 14 dni wydarzyło. Z Derekiem spotykała się codziennie po obiedzie i wracała do domu po 21. Przy nim czas płynął jej szybciej, ciągle się uśmiechała i pierwszy raz od długiego czasu czuła się szczęśliwa. Na dwa dni przed ślubem Derek zapytał się jej czy mogliby spróbować jeszcze raz.
      Zgodziła się. Wciąż coś czuła do tego faceta i nie zamierzała długo myśleć co.
      Wiedziała.
      Kochała go. Może nie tak mocno jak Draco, ale Kochała. I nie żałowała, że zaczęła nowy związek.
       Ostatni raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze po czym szczerze się uśmiechnęła i wyszła z pokoju spotykając po drodze Harry'ego, który na jej widok podniósł oba kciuki do góry na znak, że jest dobrze.

      Od ślubu Rona minęło już pięć lat. To były długie pięć lat. Wciąż jest z Derekiem. Draco z jakiegoś powodu nie było na ślubie Rona, ale jakoś mało ją to obchodziło. Od pięciu lat ma szczęśliwe życie u boku mężczyzny, którego Kocha.
      Zapięła pasy gdy usłyszała z głośników komunikat, że podchodzą do lądowania. Uśmiechnęła się na myśl, że zaraz zobaczy swoich ukochanych mężczyzn, którzy do Londynu teleportowali się już tydzień temu. Ona nie mogła. Kobietą w ciąży to nie jest zalecane.
      Odruchowo pogłaskała jeszcze płaski brzuch i odpięła pasy i podniosła się z fotela by wysiąść.
       Szła uśmiechnięta przez gmach lotniska gdy nagle stanęła jak spetrifikowana. Nie wierzyła. Przy samym wejściu na lotnisku stał nie kto inny jak sam Draco Malfoy z bukietem czerwonych róż patrząc wprost na nią i uśmiechając się czuło. Blondyn ruszył w jej stronę zatrzymując się w pół kroku gdy zauważył jak około czteroletni chłopiec rzuca się na brunetkę z okrzykiem 'mama' a po chwili dołącza do niego wysoki mężczyzna o brązowych włosach obejmując i całując kobietę, które zarzuciła mu ręce na szyje, a u lewej dłoni na serdecznym palcu zabłysła złota obrączka.
      Draco Malfoy zapłacił najwyższą cenę za zmiany jakich dokonał 6 lat temu.

9 komentarzy:

  1. Ooo, biedny Draco :( Piszesz śliczne miniaturki - takie uczuciowe? :D Pisz więcej i nie poddawaj się ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominuję cię do Liebster Award szczegóły na blogu tylko-mnie-kochaj-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. obrót o 360 stopni, to pełen obrót, więc wyjdzie, że coś jest takie samo jak było :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna :D Masz talent :P Pisz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Draco powinien byc ze Snapem11 sierpnia 2014 10:38

    Przeczytałam dwa zdania i już mi się odechciało czytać. Zdajesz sobie sprawę, że jak kurwa obrócisz się o 360 stopni to będziesz stała twarzą dokładnie w tym samym kierunku od którego zaczęłaś? Jak mi nie wierzysz to sobie spróbuj przed lustrem. A jak nie rozumiesz tego fenomenu, to kurwa o nim nie pisz, bo się ośmieszasz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale hejt... łooo... po prostu... no szacun (sarkazm), gdybyś odczytała do końca to byś wiedziała, że to prostu jeden, nic nie znaczący błąd a cała miniaturka jest fantastyczna ;)
    A jeśli nie panujesz nad gniewem to zalecam melise albo jakąś inną herbatkę ;*

    Zocha i jej Smoki

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne. Chyba nic więcej nie muszę dodawać?
    Życzę dużo weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo podoba mi się Twoja miniaturka!
    Najbardziej chyba podoba mi się to, że Hermiona nie rzuciła wszystkiego kiedy tylko zobaczyła Draco na lotnisku z kwiatami, a tak niestety jest w większości opowiadań, które czytałam, co nie zawsze przypada mi do gustu.

    Pozdrawiam i tak trzymaj! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witka, jestem za Draco powinien być z nietoperzem :)
    Miniaturka ujdzie, pomysł calkiem spoko. Pomimo , iż nie znoszę Hermiony nie kanonicznej, takiej beksy za Draco ... Co do błędów, nawet w genialnym opowiadaniu / miniaturce , błędy mogą ją zniszczyć. Zepsuć całość . Jestem rozczarowana , radziłabym zapoznać się ze słownikiem i nauczyć się pisać poprawnie zdania w j. polskim.

    OdpowiedzUsuń