Hermiona
Od trzech
dni nie spała. Ciągle myślała o tym co powiedział jej Draco. Czy on naprawdę
chciał tego dziecka? Czy on naprawdę, chciał stworzyć z nią cokolwiek już po
tym wszystkim? Czy miał racje? Czy naprawdę jest wstanie poświęcić dziecko,
które nosi w sobie dla życia innych? Dla jej rodziców? Przyjaciół? Dla dobra
całego świata magicznego i nie tylko tego w Anglii, a na całym świecie? Jest?
Wciąż tego nie wiedziała. Już tyle nad tym siedzi, myśli. Zastanawia się.
Wyłącza emocje i włącza je z powrotem. Była chwila, gdy chciała zejść na dół i
powiedzieć reszcie, że się na to zgadza, ale gdy trzymała dłoń na klamce,
poczuła jak nogi się pod nią uginają. Wtedy długo płakała, wyzywając samą
siebie od bezusznych istot. Płakała bo przez, krótką chwile, chciała pozbawić
własnego dziecka życia. Może i Draco było łatwiej podjąć tą decyzje, bo to nie
on to dziecko nosi w sobie, to nie on je czuje w sobie. Nie on tylko ona. To
ona jest tą, która przez 9 miesięcy nosi w sobie tą istotkę, widzi z dnia na
dzień jak rośnie. Czuje ją gdy się porusza. I tak po prostu miałaby ja zabić?
Od tak po prostu? Nie potrafiła. Nie chciała. Pragnęła tego dziecka tak bardzo,
ale czuła w sercu, że tak czy inaczej ono zostanie jej je odebrane. Nie będzie
miała nic do powiedzenia. Sprzeciwiała się już tyle razy i co? I nic. Cała
czwórka, a nawet i pewnie wiele więcej osób, chcą śmierci tego dziecka tylko po
to by móc żyć już w spokoju. By nie żyć w ciągłym strachu o siebie i
najbliższym. A ona? Ona czuła się już przegrana. Nie wygra z całym światem.
Wiedziała to.
Wstała z
niepościelonego łóżka i nie zastanawiając się nad tym dłużej wyszła z pokoju,
ruszając na dół, gdzie zapewne siedziała czwórka osób, czekając na jej decyzję,
którą już podjęła. Nie było jej łatwo, ale wiedziała, że jest na przegranej
pozycji. Wiedziała kiedy jest przegrana.
„Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść, niepokonanym”
Może te
słowa nie do końca były o niej, ponieważ ona czuła się pokonana pod każdym
względem, ale wiedziała kiedy odpuścić. Zostało jej jeszcze cztery miesiące z
tym maleństwem i miała zamiar wykorzystać to najlepiej jak tylko mogła. Tylko
ona i jej synek. Tak synek. Czuła w sercu, że to chłopiec. Jedyne dziecko jakie
wyda na świat. Więcej nie pozwoli by inny człowieczek rozwijał się w jej łonie.
Hermiona Granger pierwszy i ostatni raz zostanie matką.
-Podjęłam
decyzję – cztery głowy odwróciły się w jej kierunku – A raczej to nie daliście
mi wyboru, tak naprawdę – ułożyła dłoń na swoim zaokrąglonym brzuchu – Urodzę
to dziecko, oddam je w wasze ręce i…
-I? –
spojrzała prosto w te stalowe tęczówki.
-I odejdę
stąd. Zniknę z waszego życia raz na zawsze – podniosła dłoń by ich uciszyć, gdy
zauważyła, że jej była ruda przyjaciółka chce coś powiedzieć – Nie. Nie możecie
wymagać ode mnie, abym tu została i żyła z wami tak jakby nigdy nic się nie
stało. Nie mogłabym, nie potrafiłabym. Umrę wraz z tym dzieckiem. Nie
dosłownie, ale Hermiony Granger już nie będzie. Będzie pusta skorupa – po tych
słowach odwróciła się wróciła na górę, by tam w samotności, przeżyć ostatnie
cztery miesiąc ze swoim dzieckiem, które tak brutalnie zostanie jej odebrane.
I tak
było. Cztery miesiące później Hermiona Granger wydała na świat synka. Dane jej
było potrzymać go w ramionach tylko przez pięć minut. Pozwolono jej wybrać dla
niego imię, a potem odebrano jej go z rąk. Nie płakała. Nie. Nie chciała dać
nikomu tej satysfakcji. Nie chciała pokazać jak bardzo cierpiała. Draco Malfoy
odebrał dziecko od tak ukochanej kobiety, by móc oddać je sławnemu Harry’emu
Potter’owi. Nie spojrzał nawet na syna. Nie był wstanie. Nie sądził, że to aż
tak będzie boleć. Wrócił do pokoju, gdzie jeszcze chwile temu była gryfonka,
chciał prosić ją o to aby mógł ją przytulić choć na moment, ale to nie było mu
już nigdy dane. Hermiona Granger tamtego dnia zniknęła i nikt już nigdy jej nie
widział. Ale czy aby na pewno? Tak naprawdę, żyła bliżej nich niż im wszystkim
się wydawało. Co roku, jednego dnia odwiedzała mugolski cmentarz, gdzie był
pochowany jej… Ich syn. I każdego tego dnia Draco Malfoy mijał ją, kłaniając
jej się, nie wiedząc, że miłość jego życia jak i matka jego jedynego dziecka
jest na wyciągnięcie jego ręki. Czy się kiedyś spotkali? Nie wiem… Tego musicie
domyśleć się już sami.
THE END
Piękny koniec. Pomino, że tak smutny.
OdpowiedzUsuńAle co innego mogę powiedzieć jak "rewelacja,,. Czekqm na następne tak wybitne dzieła.
Megi Lumen
A mam jeszcze pytanie- jak Herm nazwała synka?
Popłakałam się. U to dosłownie. Jest w pół do pierwszej w nocy a ja leżę i płacze z powodu twojej miniaturki. Jestem całą we łzach. Czy tylko ja płacze przy każdym dramione przynajmniej raz? Piękna historia. Wszystko opisane idealnie. Uczucia które towarzyszyły Hermionie już Draco... ja tez je czułam. Wszystkie. Cudownie opowiedziana historia. Jedna z lepszych.
OdpowiedzUsuń