czwartek, 18 lipca 2013

Miniaturka III


          Około 25-letni mężczyzna szedł wolnym krokiem zatłoczonym chodnikiem a krople deszczu spadały na niego mocząc go tym samym. Nie interesowało go to, że ludzie się na niego patrzą, nie interesowało go nic. Od trzech lat po prostu wegetował i nawet zdanie jego najlepszych przyjaciół nie obchodziło go.
         Już nie.
         Zatrzymał się przed ogromną bramą i wszedł przez nią. Szedł alejką nie zwracając uwagi na to, że jego buty są już całe w błocie. Jego celem było tylko dojście w jedno miejsce i tam zmierzał. Codziennie od trzech lat zmierzał w to samo miejsce, o tej samej porze nie zważając na to czy pada deszcz, śnieg, czy też świeci słońce. On musiał tu być, po prostu musiał. Tak kazało mu jego puste serce.
  Stanął przez pomnikiem z białego marmury na, którym widniały czarne napisy. Czytał je codziennie od trzech lat a i tak ich widok sprawiał mu tak ogromny ból.
  Wyciągnął z kieszeni płaszcza dwa znicze w kształcie serca i stawiając je na marmurowej płycie zapalił i znów spojrzał na czarne napisy.

Hermiona Jane Granger-Malfoy
ur. 19.09.1979
zm. 11.10.2001

Carina Hermiona Malfoy
ur.11.10.2001
zm.11.10.2001

” If I could die in Your Arms I wouldnt Mind “

          -Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Wtedy w pociągu gdy jechaliśmy do Hogwartu? Już wtedy Twoje oczy mnie urzekły, ale po tym co usłyszałem od Pansy zdecydowałem trzymać się od Ciebie z dala. Chociaż co taki mały podlotek mógł wiedzieć o zauroczeniu i prawdziwym życiu - zaśmiał się pod nosem.

           Siedział w przedziale razem z Blaise’m oraz Pansy śmiejąc się z żartów czarnoskórego chłopaka. Miał dopiero jedenaście lat, ale potrafił rozbawić całe towarzystwo do łez. Miał dopiero jedenaście lat a co to będzie gdy podrośnie?
         -Widzieliście może ropuchę? - zapytał dziewczyński głos. Cała trójka siedząca w wagonie spojrzała w tamtą stronę nawet nie wiedząc kiedy drzwi ich przedziału zostały rozsunięte - Neville zgubił swoją ropuchę - powiedziała - Więc jak? Widział ją ktoś z was? - znów zapytała a niski chłopak o jasnych blond włosach wpatrywał się w nią. Fakt włosy miała jak kupa siana, ale jej oczy...
         -Kto Ci pozwolił w ogóle otworzyć usta w naszą stronę mugolaczko! - krzyknęła jego przyjaciółka i spojrzała w stronę przybyłej dziewczyny, która stała w wejściu ich przedziału z podniesioną głową - Wynoś się stąd! - znów krzyknęła jego przyjaciółka. A więc ta dziewczyna o fascynujących oczach jest mugolaczką? Ma brudną krew i nie zasługuje na to by ktoś taki jak Dracon Malfoy nawet na nią spojrzał i na te myśli odwrócił się w stronę okna.
         -Nie było tu żadnej ropuchy - powiedział - A teraz opuść nasz przedział - dokończył a ona prychnęła i odwróciła się by wyjść gdy nagle odwróciła się i spojrzała tymi pięknymi oczami w jego stronę.
         -Z wielką przyjemnością...- zatrzymała na chwilę wypowiedź by zaraz dokończyć - Malfoy - wysyczała jego nazwisko i trzasnęła drzwiami przedziału ruszając przed siebie z dumnie uniesioną głową.

         Zaśmiał się po cichu na wspomnienie tamtego dnia. Już wtedy lubiła być zarozumiała - A pamiętasz nasze pierwsze zajęcia z Eliksirów w drugiej klasie? - powiedział w przestrzeń - Hehe Snape zapamiętał to na pewno na bardzo długo - dodał - No i dostaliśmy wtedy szlaban i to tygodniowy!

         Dwójka dwunastolatków rzucała w siebie różnymi zaklęciami jakie tylko udało im się nauczyć przez ostatni rok i połowę drugiego. Już od pięciu miesięcy są w Hogwarcie, ale dopiero od dziś zaczynali zajęcia z Eliksirów
         Po klasie walały się książki, jakieś dziwne mazie, woda a nawet udało im się spalić ulubioną książkę nauczyciela Eliksirów co rozwścieczyło go chyba najbardziej.
      -A żebyś utopiła się w swoim szlamie Szalmo! - krzyknął blondyn. Od kilku miesięcy używał tego zwrotu by ją upokorzyć i za każdym razem to mu się udawało.
      -Udław się ta swoją prześmierdłą arystokracją Malfoy! - również krzyczała dziewczyna i rzuciła jakimś zaklęciem w chłopaka, który po chwili był przywieszony za szatę na żyrandolu z czego zaśmiewała się jedna część grupy należąca do Grtyffindoru.
      -Postaw mnie na ziemi Granger! - znów krzyczał blondyn - Ale to już! Jeśli mój ojciec się dowie...
      -Nie boję się Twojego ojca Ty zapyziały chłystku! - i po raz kolejny rzuciła w nim zaklęcie by po chwili chłopak cały umazany był w zielonej mazi, która potocznie uchodziła za szlam - Teraz jesteśmy równi Malfoy.
      -Co tu się dzieje?! - do klasy wpadł czarnowłosy mężczyzna a jego szata powiewała za nim jak skrzydła nietoperza - Granger! Malfoy! - krzyknął nauczyciel i już po chwili zdjął z żyrandola swojego chrześniaka i oczyścił z zielonej mazi - Macie szlaban! Oboje! - krzyknął a zaraz po jego krzyku zadzwonił dzwonek oznajmujący koniec zajęć na dziś.

         -Do dziś nie mogę wybaczyć sobie tego jak Cię nazywałem Hermiono, nawet jeśli Ty wybaczyłaś mnie to ja nie wybaczę sobie nigdy - powiedział mężczyzna w dal - Nigdy - zamyślił się na kilka dłuższych chwil by po nie długim czasie zaśmiać się znów do samego siebie - A pamiętasz trzecią klasę? - prasknął śmiechem - Do dziś boli mnie nos jak sobie o tym przypomnę - pokręcił głową- Naprawdę Hermiono twój prawy sierpowy był naprawdę mocny.

         Stał przy kamieniach na wzgórzu z dwoma swoimi gorylami jak zaczął ich nazywać gdy nagle usłyszeli kroki za sobą. Usłyszał zaraz chwilę po tym wyzwiska i poczuł różdżkę na swoim gardle. Naprawdę przeraził się bo wiedział, że ta rozczochrana szlama jest zdolna do tego by rzucić w niego jakimś niewybrednym zaklęciem. Rudy zdrajca krwi coś do niej powiedział co sprawiło, że odsunęła różdżkę, ale nie zdążył dobrze zareagować a poczuł cholernie silne uderzenie w nos i straszliwy ból rozchodzący się na pół twarzy.

         -Nieźle musiałem się nakombinować wtedy by nikt nie dowiedział się, że oberwałem tak od Ciebie - uśmiechnął się - Jedynie Blaise przejrzał mnie i do dziś się ze mnie nabija za to - uśmiech zszedł z jego twarzy- Tak bardzo za Tobą tęsknię Hermiono...tak bardzo - kolejna łza spłynęła po bladym policzku mężczyzny - A czy pamiętasz jak zaczęła się nasza wspólna historia? Jak zaczęła się nasza wspólna ścieżka przez życie? Na pewno pamiętasz Kochanie - szepnął.

         Siedział pod ścianą i płakał. Płakał prawdziwymi łzami. Płakał jak małe dziecko. Nie obchodziło go już nic. Kompletnie nic bo i po co? Po co ma się starać skoro ta jedyna, która w niego wierzyła, która go Kochała odeszła? Tak nagle. Był wściekły, rozżalony i pełen nienawiści do własnej matki. Bo dlaczego nie powiedziała mu nic?! Dlaczego nie powiedziała, że jest chora, że ma się nie starać? Dlaczego?
         -Malfoy? - usłyszał damski głos i podniósł głowę napotykając te cudowne czekoladowe oczy - Na Merlina Malfoy wszystko w porządku? Nic Ci nie jest? - nie zastanawiała się długo tylko szybkim krokiem podeszła do chłopaka i przyklękła przy nim. Nie codziennym widokiem było widzieć Dracona Malfoy’a zalanego łzami - Chodź stąd zanim ktoś Cie zobaczy - powiedziała - Zdajesz sobie sprawę, że jesteś na siódmym piętrze gdzie znajduje się Dom Gryffindoru? - znów zapytała, ale nie widząc jego reakcji zaczęła kontynuować - Nie wiem czy też zdajesz sobie sprawę z tego, że jeśli ktoś z mojego domu by Cię znalazł w takim stanie to miałby niezłą gratkę i co opowiadać na najbliższe miesiące. No już Malfoy wstawaj - pomogła mu wstać i ruszyli w stronę gdzie znajdował się Pokój Życzeń a już po chwili oboje zniknęli za drzwiami.

         -Nie wkurzaj Mnie Malfoy! - krzyknęła kasztanowłosa rzucając podręcznikiem o blat ławki - Jak mogłeś o tym zapomnieć do licha?! - ciągle krzyczała - Jutro jest zaliczenie a Ty co?! A Ty oznajmiasz mi ze spokojem, że nie masz tego!
         -Uspokój się Granger...
         -Słucham?! - ryknęła w jego kierunku - Jak mam być spokojna gdy taki blond ignorant ma w dupie jutrzejsze zaliczenie z eliksirów i zapomina zdobyć najważniejszego składnika! Do jasnej cholery Malfoy dla Twojej informacji ja nie mam zapełnionej skrytki w Gringocie w przeciwieństwie do Ciebie ani nie mam znajomości w przeciwieństwie do Ciebie i do jasnej cholery potrzebuje tego zaliczenia, żeby móc zostać dopuszczoną do zaliczenia a Ty.... - dziewczyna zapowietrzyła się widząc jak blondyn powstrzymuje wybuchnięcie śmiechem machając jej przed oczami składnikiem, o który ona się tak piekli - Wrrrrrrrrrrrrrr jak ja Cię NIENAWIDZĘ MALFOY!! - złapała za podręcznik leżący na ławce i rzuciła nim w jego stronę na co on zrobił zgrabny unik co dziewczynę rozwścieczyło jeszcze bardziej. Chwyciła swoją torbę i zmierzyła w stronę wyjścia.
         -Gdzie Ty idziesz? - zapytał ją powstrzymując śmiech.
         -Jak najdalej od Ciebie tleniony bęcwale!
         -Myślałem, że zależy Ci na tym zaliczeniu, ale skoro nie to... - usłyszał jak bierze porządny wdech a potem wyrwała mu z ręki fiolkę z płynem i rzuciła torbę w kąt pochodząc do bulgoczącego kociołka - Tak też myślałem.

         -Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!! - usłyszał głośny pisk a po chwili poczuł jak coś wskakuje mu na plecy - Zaliczyłam! - krzyczała mu wprost do ucha i miała w tej chwili gdzieś to, że z daleka przyglądają się jej ‘przyjaciele’. Draco złapał ją i zrobił taki manewr, że z pleców przesunął ją na swój brzuch i spojrzał w jej roziskrzone oczy by po chwili złożyć na jej ustach delikatny pocałunek co zszokowało wszystkich w Wielkiej Sali nawet samą Hermioną Granger, na których to ustach został złożony pocałunek.
         -Gratuluję nerwusku - wyszeptał jej do ucha uśmiechając się do niej by po chwili móc poczuć jej wargi na swoich i połączyć się w namiętnym pocałunku, który to ona mu dała.

         -Nie wiem czy zdawałaś sobie wtedy z tego sprawę, ale w tamtym momencie uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem w całym wszechświecie Hermiono - wyszeptał - W tamtym dniu zrobiłaś ze mnie największego szczęściarza, ale rok po tym zdarzeniu uszczęśliwiłaś mnie jeszcze bardziej.

         Stał pod ołtarzem w czarnym garniturze. Mugolskim jeśli już miał dbać o szczegóły. To ona go do tego namówiła i musiał przyznać, że nie jest tak źle jak myślał, że będzie. Z zewnątrz wyglądał na spokojnego, ale w środku trwało wręcz tornado. Rozejrzał się po gościach i musiał stwierdzić, że z jej strony byli tylko Potter i ta jego ruda narzeczona Wesley. Tylko oni zrozumieli swoje dziecinne zachowanie i przeprosili Hermionę za to co stało się w Hogwarcie gdy dowiedzieli się, że zaprzyjaźniła się właśnie z nim. Z ich odwiecznym wrogiem. Z Dracon’em Malfoy’em. Może nie zaprzyjaźnili się z nim, ale zaakceptowali wybór Hermiony i tolerują się a nawet ich stosunki zaczęły się ocieplać.
         Nagle wstrzymał oddech gdy zauważył ją na końcu alejki w białej sukni i welonem na głowie. Miał ochotę podbiec do niej, wziąć ją w ramiona i zamknąć się w jakimś pokoju nie wychodząc już nigdy, ale wiedział, że musi się powstrzymać jeśli chce aby ta kobieta stała się Panią Malfoy i to już lada chwila.
         Gdy wymienili się obrączkami i usłyszeli głos księdza ‘możesz pocałować pannę młodą’ nie czekał dłużej. Podniósł jej welon i z ogromną mocą jak i miłością wbił się w jej wargi by oderwać się od niej po kilku dłuższych sekundach.
         -Kocham Cię Hermiono Granger-Malfoy.

         -Draco?! Draco?! - usłyszał jej krzyk z dołu i już po chwili pojawił się na szczycie schodów - Udało nam się Draco - dwa razy nie musiała mu powtarzać bo już po chwili był przy niej i trzymał ją w swoich ramionach.
         -Kocham Cię! - krzyknął - Kocham was - poprawił się po chwili i ukucnął przed żoną, podciągnął jej bluzkę i ucałował płaski jeszcze brzuch żony. Był szczęśliwy. Rok czasu się starali o dziecko i nareszcie im się udało i już za kilka miesięcy zostaną rodzicami.

         -Gdybym tylko wiedział Hermiono - załkał mężczyzna - Gdybym tylko wtedy wiedział to to wszystko potoczyłoby się całkiem inaczej - teraz już płakał - Tak bardzo was Przepraszam Mionka tak bardzo - mężczyzna upadł na kolana przed pomnikiem płacząc w głos.

         Siedział w swoim gabinecie i wypełniał jakieś papiery gdy nagle drzwi otworzyły się i w pomieszczeniu pojawiła się jego żona z uśmiechem na twarzy.
         -Jestem już gotowa - powiedziała wesoło.
         -Gotowa na co? - zapytał zdenerwowany bo właśnie cała jego kawa znalazła się na jego spodniach - Cholera! - krzyknął - Więc? - przeniósł wzrok na żonę - Na co jesteś gotowa?
         -Nie pamiętasz? - zapytała a jej entuzjazm opadł.
         -Cholera Hermiono o czym? - zapytał starając się wyczyścić spodnie z kawy i wreszcie zirytowany chwycił za różdżkę i jednym machnięciem plama zniknęła - No odpowiesz mi wreszcie?
         -Dziś jest wizyta...mamy dowiedzieć się jaka jest płeć dziecka Draco!
         -A nie możesz pojechać sama? - zapytał i spojrzał na nią - Naprawdę nie dam rady dziś.
         -Ostatnio też nie dałeś rady! - krzyknęła - Cholera Draco obiecałeś!
         -Ale jak widzisz jestem zajęty! - również krzyknął - Pojedź sobie metrem czy czymś takim - powiedział obojętnie.
         -Świetnie - powiedziała i tak szybko na ile pozwalał jej siedmiomiesięczny brzuch wstała z krzesła. Podeszła do drzwi i już po chwili było słychać głośny trzask drzwi a potem kolejny. Draco westchnął i potarł dłońmi twarz. Wiedział, że Hermiona się powścieka, ale jak tylko pozna płeć dziecka cała jej złość minie i wróci uszczęśliwiona by podzielić się z nim ta informacją. Z tymi myślami wrócił do pracy.

         Chodził po salonie już trochę zdenerwowany. Hermiona powinna być w domu już jakieś dwie godziny temu a wciąż jej nie ma. Czy naprawdę, aż tak bardzo zła była o to, że z nią nie poszedł? No dobrze może postąpił źle bo mógł pójść tylko na to badanie i potem wrócić do domu sam, ale nie on musiał się unieść.
         Chwycił za telefon i zaczął do niej dzwonić lecz tak jak poprzednimi razami tak i teraz włączyła się poczta głosowa.
         -Jasne nie odbieraj ode mnie telefonów - powiedział zły i poszedł w stronę drzwi gdy usłyszał dzwonek oznajmujący, że ktoś natychmiast chce się z nim widzieć. Otworzył je zamaszystym ruchem i spojrzał z uniesionymi brwiami na osobę stojącą w progu - Potter? - zapytał i już miał rzucić jakąś kąśliwą uwagę, ale powstrzymał się gdy zauważył jego podpuchnięte i zaczerwienione oczy.
         -Możemy porozmawiać Draco? - blondynowi coś przewróciło się w żołądku. Musiało stać się coś poważnego skro sam Harry Potter zwraca się do niego imieniem. Zaprosił go do środka i udali się w stronę salonu.
         -Coś się stało? - zapytał i stanął obok kanapy.
         -Usiądź.
         -Postoję - odpowiedział - Mów.
         -Draco...- potarł dłońmi twarz - Cholera jak ja mam ci to powiedzieć - wyszeptał a do jego oczu napłynęły łzy.
         -Potter - powiedział - Coś z Hermioną? Dzieckiem?
         -Draco one...one nie żyją.

         Otarł łzy z policzków. Każdego dnia wyrzucał sobie, że nie pojechał wtedy z Hermioną, że nie zawiózł ją na to badanie. Gdyby wtedy z nią pojechał. Wtedy ona nie jechałaby tym przeklętym metrem, wtedy nie natrafiłaby na tego psychopatę, który latał z bronią po całym metrze, wtedy...wtedy nic by się nie stało. Wtedy ten psychol nie odebrałby mu dwóch najważniejszych osób w jego życiu. Lekarze walczyli o życie ich córeczki, ale przegrali. Hermiona zabrała ją ze sobą.
         -Czy to Twoja kara za to, że nie pojechałem wtedy z wami? - zapytał w przestrzeń - Czy w taki sposób mnie ukarałaś Hermiono? - płakał w głos - Hermiono ja przepraszam...tak bardzo przepraszam ja nie chciałem ja...proszę wróćcie ja was potrzebuję - płakał i nie miał zamiaru przestać - Kocham Was - wyszeptał a silny wiatr zaczął targać jego płaszczem - Proszę nie bądź na mnie zła Skarbie - powiedział - Nie bądź - wstał przeżegnał się i ruszył w drogę powrotną.

         Siedział w swoim salonie a w dłoni trzymał zdjęcie uśmiechniętej Hermiony, która głaskała się po ogromnym brzuchy. To zdjęcie było zrobione na tydzień przed...zacisnął mocno szczęki by nie rozpłakać się znów. Spojrzał na wiszący na ścianie mugolski kalendarz, który ona tak bardzo lubiła. Widniała na nim data jedenastego października dwa tysiące czwartego roku.
         -Twoje zdrowie Skarbie - wzniósł w geście toastu szklankę z bursztynowym płynem i wypił go duszkiem. Odstawił szklankę na szklany stolik, który wybrała ona i wygodnie ułożył się na kanapie, przytulając zdjęcie ukochanej do piersi zasnął.

~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~

DRACON MALFOY NIE ŻYJE!!
         Wczorajszego ranka to był 12.10.2004r w rezydencji Dracona Malfoy’a znaleziono jego ciało. Wszystko wskazuje na to, że młody dziedzic fortuny Malfoy’ów popełnił samobójstwo!! Czy do tego zdesperowanego czyny popchnęła go śmierć jego żony Hermiony Granger-Malfoy i córki sprzed trzech lat, które zginęły w tra...

         Ciemnowłosy mężczyzna rzucił gazetą na stół. Spodziewał się, że Malfoy prędzej czy później to zrobi, ale nie spodziewał się, że zrobi to dokładnie w trzy lata po tym jak...
         -Harry - odwrócił się i zobaczył w progu swoją żonę, która najpierw spojrzała na artykuł a potem usiadła obok męża - On teraz jest szczęśliwy Harry - powiedziała - Jest teraz razem z Mionką.
         -Wiem Ginny, wiem - odpowiedział i przytulił swoją żonę. Przez myśl Harry’ego Potter’a przeszłą myśl, że zrobiłby to samo gdyby to on stracił Ginny i małą Lily - I tak długo wytrzymał.

~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~
         Stał gołymi stopami na polanie i rozglądał się dookoła nie wiedząc gdzie się znajduje. Usłyszał czyjś śmiech. Nie. Nie czyjś. Usłyszał jej śmiech i ruszył w tamtym kierunku skąd ten cudowny i ukochany śmiech dochodził.
         Zatrzymał się gdy zauważył jak tańczy w kwiecistej sukience trzymając w dwóch dłoniach małe rączki. Przyjrzał się dokładnie i zauważył, że te małe rączki należą do małej na około trzy letniej dziewczynki o takich samych blond włosach jak jego same.
         -Tata! - usłyszał głośny krzyk dziewczynki i już po chwili w jego stronę biegła mała blondyneczka o takich samych stalowych oczach jak jego same z tym, że te były jaśniejsze i weselsze. Przykucnął by mała istotka mogła wbiec wprost w jego ramiona. Chwycił ją i podniósł się patrząc w stronę tak bardzo ukochanej kobiety, która wolnym krokiem podeszła do niego. Im bliżej była tym większy był jej uśmiech.
         -Czekałyśmy na Ciebie Draco - powiedziała i mocno przytuliła mężczyznę.

“Ci, których kochamy, nie umierają nigdy, bo miłość to nieśmiertelność”
~ Emily Dickinson ~



***
Normalnie wyłam jak głupia pisząc tą miniaturkę. Jestem za wrażliwa. Mam nadzieję, że chociaż komuś przypadła do gustu :-)

14 komentarzy:

  1. Genialna miniaturka zresztą jak zwykle ;) kiedy następna?

    OdpowiedzUsuń
  2. Teeeż ryczę jak głupia :< Nie pisz takich smutnych, bo zaleję poduszkę :) Ślicznie napisane :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez przypadek tu wpadłam i się poryczałam... To było naprawdę smutne! Naprawdę dobra miniaturka! Wpadnę tu jeszcze kiedyś :) Życzę dużo weny i oby kolejna, nie była tak smutna jak ta!
    Pozdrawiam, wampirek

    OdpowiedzUsuń
  4. Wzruszająca i chwytająca za serce opowieść :) Mam sporo wolnego czasu dziś więc zamierzam za chwilę zabrać się za poprzednie dwie miniaturki, bo powiem ci że ciekawie piszesz, uwielbiam takie smutne historie :)
    obliviate-me-please.blogspot.com
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś z powodzeniem dodana do grona Stowarzyszeniowiczek ;)
    Zapraszamy do polubienia naszego fanpage'a na facebooku: http://www.facebook.com/StowarzyszenieDHL
    A także do śledzenia nas na Stronie Głównej Stowarzyszenia ;)
    Pozdrawiam, Alex ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez Ciebie ryczę jak głupia i nie mogę się opanować!!
    MIniaturka jest świetna, boziu pisz ich więcej!

    Zapraszam na mojego bloga Dramione: nowa-hermiona-granger.blogspot.com

    Pozdrawiam:
    Lacarnum Inflamare

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytalam wszystkie miniaturki. Muszę przyznać, że tamte były dobre, jednak nie wzbudziły we mnie tyle emocji co ta... Miała łzy w oczach!
    Cudowny tekst, naprawdę idealny. Dziękuję, że mogłam go przeczytać...
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    PS informujesz o nowych notkach? Jeśli tak, to poproszę :) Najlepiej na blogu w zakładce SPAM. Zapraszam także do obopólnego wyrażania opinii :)

    dramionovelove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ryczałam jag bóbr jesteś genialna .

    OdpowiedzUsuń
  9. jeju ile emocji ! cudowna, wzruszajaca miniaturka...

    OdpowiedzUsuń
  10. Płakałam przez ciebie. Cudowna miniaturka. ♥ Julia

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeny cała końcówkę płakałam, ta miniaturka jest piękna ♥ / Agata

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajna miniaturka (ale tak ryczałam że niewiem przez cały czas)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajna miniaturka (ale tak ryczałam że niewiem przez cały czas)

    OdpowiedzUsuń