piątek, 31 stycznia 2014

Miniaturka V (+18) cz.I


Hermiona

           Stała przy barierce na Wieży Astronomicznej, a chłodny marcowy wiatr rozwiewał jej brązowe włosy. Wpatrywała się w dal, a jej myśli błądziły przy tym, jak doszło do tego wszystkiego. Kiedy? Jak? Dlaczego? Nie wiedziała. Nie potrafiła odpowiedzieć samej sobie na te wszystkie pytania. Pierwszy raz w życiu Hermiona Granger nie znała odpowiedzi na cokolwiek.
           Westchnęła i potarła dłońmi swoje przedramiona. Było jej chłodno i zrugała samą siebie w myślach, że nie zabrała ze sobą swojego szarego sweterka, tylko przyszła tu wa samej białej koszuli, która stanowiła codzienny, szkolny ubiór. Ale to wszystko przez Rona! To on ją zdenerwował na tyle, że zapomniała o swoim swetrze i przyszła tu na godzinę przed umówionym spotkaniem i marzła.
           Po raz kolejny westchnęła na wspomnienie dziwnych min i nie tylko min swoich przyjaciół. Ich zachowanie też było dziwne, i to już od długiego czasu, w sumie to od chwili gdy...pokręciła głową tak jakby chciała strącić z włosów krople wody. Przecież to niedorzeczne by wiedzieli prawda? By domyślali się tego wszystkiego? Przecież tak dobrze to ukrywa! A może nie, aż tak dobrze? Może ktoś ją...ich widział?
           Puściła swoje ramiona i palcami zaczęła rozmasowywać pulsujące bólem skronie. Musi przestać tyle rozmyślać! Harry, Ron i Ginny nie mogą wiedzieć! Nikt nie może wiedzieć! Dobrze się ukrywają, więc nie ma powodów do zmartwień. Tak. Musi po prostu się tylko rozluźnić.


Draco

           Szybkim krokiem przemierzał korytarze Hogwartu, a jego czarna, szkolna szata powiewała za nim niczym jak u samego Severus’a Snape’a. Każdy kto stanął na jego drodze szybko schodził na bok pod naporem jego wzroku. Nie miał dziś najlepszego humoru, a do tego list jaki dziś otrzymał nie poprawiał go wcale.
           Skręcił w lewo by po chwili zacząć wbiegać po schodach co drugi stopień. Potrzebował oderwać swoje myśli od tego wszystkiego co dzieje się wokół niego i bardzo dobrze wiedział, że ona mu w tym pomoże. O tak, potrzebował w tej chwili rozluźnienia jak niczego innego. Potrzebował jej. Jej ust, jej dłoni, jej całej.
           Pokonał ostatnie stopnie i stanął na szczycie Wieży Astronomicznej wpatrując się w dziewczynę, a raczej już prawie kobietę. Jej włosy plątały się pod wpływem wiatru, dłonie spoczywały na barierce a oczy spoglądały w dal. Ruszył w jej kierunku a ona słysząc odgłos kroków odwróciła się w jego stronę z uśmiechem na ustach.
           Podszedł do niej szybkim krokiem i nie bawiąc się w jakiekolwiek witania wpił się w jej wargi, całując je zachłannie. Nie patrząc, a bardziej na ‘czuja’ nakierował ich na pobliską ścianę i oparł ją o nią. Jego dłonie spoczywały na jej policzkach nie chcąc wypuścić jej z uścisku.
           -Jesteś zimna jak lód - wyszeptał w jej usta pocierając kciukami, zaróżowione od chłodu policzki. Spojrzał w jej czekoladowe oczy, które wpatrywały się w niego z fascynacją.
           -To mnie rozgrzej - dwa razy nie musiała mu tego powtarzać. Po raz kolejny tego dnia wpił się w jej wargi a dłonie zjechały na jej biodra. Czuł jak jego członek twardnieje i wiedział, że już za kilka sekund będzie gotowy by zabrać ją w krainę rozkoszy. Zjechał dłońmi na jej uda i podwinął pod same biodra jej spódnice. Nie czekając długo ściągnął z niej jej bieliznę, a drugą dłonią sięgnął do swoich spodni rozsuwając rozporek i wyciągając z bielizny nabrzmiałego już członka. Oderwał swoje usta od jej i przeniósł się nimi na jej szyje. Gdy usłyszał jej cichutki jęk, po tym jak jego dłoń zahaczyła niby to niechcący, o jej kobiecość wiedział już, że jest gotowa. Złapał ją za uda i podrzucił do góry. Dziewczyna pisnęła i objęła go w biodrach nogami, na co on sapnął z zadowolenia, gdy jej wilgotna kobiecość otarła się o jego penisa. Powrócił do jej ust na powrót je całując tym samym nie pozwalając jej jękowi wyjść na wierzch, gdy wszedł w nią gładkim, aczkolwiek pewnym ruchem.


Hermiona

           Przymknęła z rozkoszy oczy, czując jak Draco porusza się w niej szybko i pewnie. Ostatkami rozsądku pomyślała, że powinni choć znaleźć jakiś ciemny zaułek, aby nikt ich nie zauważył, gdyż stali zaraz na wprost wejścia na Wieżę Astronomiczną. Ale jak szybko to pojawiło się w jej głowie tak samo szybko zniknęło, gdy poczuła jak blondyn przyśpiesza swoje ruchy, całując jej szyję.
           Ich płytkie oddechy i ciche jęki roznosiły się po całej wieży, ale ich nie interesowało to, że ktoś może ich usłyszeć. Dla Hermiony najważniejsze było teraz i tu. Ta chwila się liczyła, na konsekwencje przyjdzie czas później.
           Usłyszała ciche warknięcie Draco, a po krótkiej chwili czuła jak jego nasienie rozlewa się w jej wnętrzu, na co i ona jęknęła znacznie głośniej niż zamierzała. Stali pod ścianą przez długie sekundy, starając się uspokoić swoje oddechy jak i bijące serca.
           Draco postawił Hermionę na ziemi jednocześnie opuszczając jej ciało przytrzymując ją, gdyż czuła jak jej nogi są jak z waty. Skrzywiła się, czując lepkość między swoimi udami, na co usłyszała śmiech blondyna. Uderzyła go w ramie i schyliła się podnosząc z ziemi swoją bieliznę i szybko ją nakładając.
           Wyminęła go i zaczęła zbiegać po schodach by jak najszybciej móc znaleźć się w swoim pokoju i móc udać się pod prysznic. Sex z Draconem był nieziemski, ale nie cierpiała tego uczucia tuż po. Czuła się jakby brudna? Nie. Zdecydowanie nie. Chociaż tak. Czuła się brudna i była brudna, gdyż była cała spocona i lepka od jego nasienia, które w niej pozostawił. ‘Dzięki Merlinowi, że zażywam Eliksir Antykoncepcyjny’ pomyślała wychodząc zza zakrętu i kierując się w stronę Wieży Gryffindoru. Wchodziła po schodach i jak po każdym takim ich wspólnym spotkaniu przysięgała sobie, że to był ostatni raz, ale dobrze też wiedziała, że za tydzień o tej samej porze będzie wracać z wyznaczonego przez niego miejsca.
           Po raz kolejny już dziś w jej myśli pojawiło się pytanie, jakim cudem doszło do tego co się teraz dzieje? Jakim cudem dopuściła do tego chorego romansu, który utworzył się między nimi? I po raz kolejny tego dnia nie potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie.
           Czy była zakochana w Malfoy’u? Nie. Zdecydowanie nie. To nie była miłość. To było. Co to właściwie było? Chęć poznania czegoś nowego? Potrzeba czyjeś bliskości? Poznanie smaku, dorosłości? A może najzwyklejsza głupota, która pchała ją w stronę tego Ślizgona?


Draco
  
           Zasunął rozporek swoich spodni i oparł się czołem o pobliską ścianę mocno wciągając powietrze jakby chcąc choć jeszcze przez chwilę czuć jej zapach, który i tak zdążył już odlecieć wraz z wiatrem. Uderzył pięścią w ścianę zaciskając w złości szczękę. Chciał ją dziś zatrzymać przy sobie trochę dłużej, ale jak zwykle wymknęła mu się z ramion tak szybko. Za każdym razem przysięga sobie, że tym razem ich spotkanie będzie trwało dłużej i nie tylko spędzą go na cudownym seksie.
           Odepchnął się od ściany i szybkim krokiem opuścił Wieże Astronomiczną. doskonale pamiętał, jak to wszystko się zaczęło. Jak on to wszystko zaczął. Wtedy musiał to robić, teraz najzwyklej w świecie chce to robić. Tylko co będzie, gdy ona się o tym wszystkim dowie?
           Pokręcił głową chcąc wyrzucić z myśli to o czym nie chce myśleć. Chce wierzyć w to, że gdy już wszystko wyjdzie na jaw ona pozwoli mu zostać obok. On musi być obok niej. Nie ma innej wersji dla niego, jest tylko ta, którą on dopuszcza do siebie.


Hermiona

           Wściekła weszła do gmachu zamku i szybkim krokiem ruszyła w stronę siódmego piętra gdzie znajdowała się Wieża Gryffindor’u. Odechciało jej się jakiegokolwiek spaceru. I to dlaczego?! Bo zobaczyła jak ta...ta...ta szmatława Greengrass przytulała się do ramienia Malfoy’a, a jemu to w ogóle nie przeszkadzało!
           Rzuciła hasło Grubej Damie i jak torpeda weszła do Pokoju Wspólnego a potem jeszcze szybciej weszła po schodach i zatrzasnęła za sobą drzwi. Ściągnęła swój jesienny płaszczyk, który pełnij też rolę wiosennego i rzuciła go na pobliski fotel a sama zaczęła krążyć po pokoju.
           W ogóle nie rozumiała swojego zachowania. Nie wiedziała dlaczego to co zobaczyła tak bardzo wyprowadziło ją z równowagi. A nie powinno! Więc dlaczego jest inaczej? Dlaczego jest wściekła jak stado hipogryfów?
           Krzyknęła i rzuciła złapaną książką o przeciwległą ścianę. Potem złapała drugą, i trzecią i czwartą.
           -Wow! - usłyszała głos swojej przyjaciółki - Co się takiego stało, że aż tak wyprowadziło z równowagi samą Hermionę Granger?
           -I Ty mnie nie drażnij Ginny - rzuciła w jej stronę i z hukiem zamknęła za sobą drzwi łazienki.
           -Nieźle musiałeś ją wkurzyć Malfoy - szepnęła do siebie cicho rudowłosa i opuściła Dormitorium, które dzieliła z przyjaciółką. W tym samym czasie Hermiona zrzuciła z siebie wszystkie ubrania i weszła pod prysznic i puściła zimny strumień wody. Syknęła gdy zimne krople uderzyły o jej rozgrzane ciało, ale już po chwili dziewczyna stała rozluźniona i w miarę spokojna. Zimny prysznic zawsze ją uspokajał, tak i było tym razem.
           Nagle dziewczyna wyskoczyła spod prysznica i w ostatniej chwili dopadła sedesu, gdy zawartość jej żołądka znalazła się w toalecie. Przez kilka minut targały nią torsje, ale gdy już poczuła się lepiej usiadła pod ścianą i zaczęła łapać głębokie wdechy.
           -A mówiłam im, że ta wędlina jest nieświeża.


           Siedziała i grzebała widelcem w jajecznicy, która znajdowała się na talerzu. Nie miała jakoś specjalnie apetytu, a do tego pół nocy spędziła nad toaletą ciągle zwracając.
           -Dobrze się czujesz Hermiona? - odwróciła głowę w stronę Harry’ego i pokręciła głową.
           -Pół nocy zwracałam - powiedziała i poczuła jak znów wszystko podchodzi jej do gardła. Odwróciła się, i tylko dobry refleks Rona sprawił, że nie zwróciła na posadzkę tylko do pustej miski, którą rudzielec zdążył złapać.
           -Może powinnaś iść do pani Pomfrey? - zapytała Ginny a na jej ustach jawił się delikatny uśmiech, którego nikt nie dostrzegł. Tylko ona podejrzewała co tak naprawdę dolega jej przyjaciółce. Z jednej strony cieszyła się bo to by oznaczało, że plan się powiódł, ale z drugiej panicznie bała się, że straci najlepszą i jedyną przyjaciółkę, gdy wszystko się wyda.


Draco

           Siedział w bibliotece i pisała wypracowanie na Transmutację z czego nie był zadowolony. Zdecydowanie wolały ten czas spędzić z Blaise’m przy Ognistej Whisky i dobrej rozmowie.
           Machnął zły ręką, gdy pióro przestało pisać przez chwilę. Spróbował znów coś napisać, ale nadal nie pisało, więc znów machnął, ale tym razem z końcówki pióra wyleciał czarny atrament i zrobił wielkiego kleksa na pożółkłym pergaminie.
           -Ku*wa - syknął wściekły.
           -Trochę kultury Malfoy - usłyszał koło siebie damski głos i podniósł głowę patrząc na to kto uraczył go swoim towarzystwem.
           -Co Cię do mnie sprowadza Ginevro?
           -Nie.Mów.Do.Mnie.Ginevra - wysyczała w jego stronę zła - Udało się - rzuciła już spokojna po czym wstała i udała się w stronę wyjścia. Draco zamarł w jednej pozycji i siedział tak przez dobre kilkanaście minut, a w jego umyśle odbijały się tylko dwa słowa wypowiedziane przez rudowłosą Wesley ‘Udało się’. Czyli, że to już będzie koniec jego spotkań z Hermioną? Czyli, że jego obawy spełnią się szybciej niż przypuszczał? Czy to właśnie ten moment gdy traci wszystko?


           Szedł szybkim krokiem przez korytarz i zwolnił dopiero gdy zaczął się zbliżać do Wielkiej Sali. Rudowłosa dziewczyna stała przed wejściem tak jak się umawiali. Gdy był co raz bliżej niej rozejrzał się czy aby na pewno nikogo nie ma w pobliżu i dopiero wtedy zwolnił jeszcze bardziej i zacisnął dłoń na fiolce z eliksirem i minimalnie wysunął ją z kieszeni.
           Spiął się gdy z Wielkiej Sali wyszło kilkoro uczni, ale zdążył niezauważalnie przekazać fiolkę dziewczynie i wejść do sali jakby nigdy nic. Nawet nie spojrzał w stronę stołu Gryfonów. Po prostu ruszyła przed siebie i usiadł obok Blaise’a i Pansy. Nalał sobie soku dyniowego i patrzył jak rudowłosa siada obok Hermiony i pod stołem podaje Potter’owi fiolkę, na co ten szturcha Weasley’a, a ten znów zagaduje Hermionę podtykając jej pod nos pergamin, co jest znakiem dla ciemnowłosego, który odkorkowuje fiolkę i wlewa jej zawartość do pucharku nic nie spodziewającej się Hermionie.
           Przez dłuższą chwilę cała czwórka wstrzymuje oddech, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Oddychają z ulgą dopiero wtedy gdy brązowowłosa chwyta za swój pucharek i upija z niego łyk by po chwili odstawić go na bok i otrzeć z obrzydzenia usta.
           -Byłam pewna, że ją słodziłam - dochodzi do niego pełen obrzydzenia głos Gryfonki, na co cztery osoby w sali przymykają oczy a w ich głowie pojawiła się jedna i ta sama myśl.
           Hermiona Granger jest w ciąży.

8 komentarzy:

  1. świetna miniaturka:P
    Czekam na kolejną część <3
    Pozdrawiam
    Layls
    pod-krawatem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega zaintrygowana jestem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też jestem meeega zaintrygowana, mam nadzieję na szybko kontynuację! Inaczej uduszę.
    Weny życzę, pozdrowionka! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja nie mogę się doczekać. WENY!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na kolejną część!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna miniaturka. Czekam na kolejne!~
    Zapraszam do mnie > http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Super miniaturka ;)
    Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej :)
    ~PP

    OdpowiedzUsuń