Październik, przywitał wszystkich naprawdę paskudną
pogodą, co tylko spotęgowało i tak już silny ból głowy ciemnowłosego. Harry
przetarł oczy i sięgnął po okulary, mając nadzieję, że to chociaż w minimalnym
stopniu załagodzi ten przeklęty ból, ale niestety się przeliczył.
Westchnął zirytowany i odrzuciwszy szkarłatną kołdrę na
bok opuścił stopy na zimną posadzkę, co skwitował głośnym syknięciem, które
Neville ‘skomentował’ głośnym jękiem.
Harry wyszeptał ciche przeprosiny, zdając sobie sprawę,
że dziś jest sobota, a zegarek wskazywał godzinę dokładnie siedem minut po
szóstej, na co teraz wybraniec miał ochotę głośno jęknąć, ale powstrzymał się od
tego mając na uwadze kumpli.
Najciszej jak potrafił opuścił Dormitorium i zszedł do
Pokoju Wspólnego.
Zatrzymał się na ostatnim schodku i przeciągnął, chcąc
rozprostować, zastygłe przez sen mięśnie i odgonić ten przeraźliwy ból głowy,
ale jakoś nie dało to żadnego rezultatu. Przeczesał dłonią włosy, czochrając je
tylko jeszcze bardziej, ale nie przejął się tym jakoś specjalnie. Przeszedł na
środek Pokoju Wspólnego i dopiero gdy zatrzymał się przy tak wysłużonej już
kanapie, to zauważył swoją przyjaciółkę siedzącą na również wysłużonym,
szkarłatnym fotelu.
-Hermiona? - Dziewczyna wzdrygnęła się, ale czarnowłosy
widział jak mięśnie ramion rozluźniają się, gdy rozpoznała w dźwięku głos
przyjaciela. Uśmiechnął się gdy Hermiona uniosła wyżej szmaragdowy koc, tym
samym zapraszając go i robiąc mu miejsce obok siebie. Przyjął nieme zaproszenie
i już po sekundzie siedział obok swojej przyjaciółki, obejmując ją ramieniem i
razem z nią zagłębił się w lekturze o dźwięcznym tytule „Sztuka latania krok po kroku” Barneya Winngs’a. – Hermiona. - Przez
chwilę miał efekt deja vu i zaśmiał się krótko, ale zamilkł napotykając wzrok
przyjaciółki. Wiedział, że gdy zada owe pytanie to może narazić się na gniew
dziewczyny, ale wolał zaryzykować. – Może chciałabyś, abym pouczył cię latać?
Chociaż podstaw? - Mógł praktycznie usłyszeć
jak tribiki w głowie kasztanowłosej przeskakują, rejestrując to co przed
chwilą wypowiedział. Widział też jak spięła wszystkie swoje mięśnie, które po
chwili rozluźniła i westchnęła.
-I tak miałam cię o to poprosić, dlatego dziękuję, że
zapytałeś Harry. – Wypuścił głośno powietrze, nawet nie rejestrując tego, że je
wstrzymał.
Hermiona natomiast widząc reakcję przyjaciela zaśmiała
się radośnie, wprawiając tym przyjaciela w jeszcze większą ekscytację niż była
ona sama. Harry naprawdę był szczęśliwy, widząc roześmianą przyjaciółką,
zwłaszcza, że ostatnie miesiące wcale nie były dla niej łaskawe. By rozweselić
przyjaciółkę jeszcze bardziej połaskotał ją po żebrach, wydobywając tym samym z
ust dziewczyny głośny pisk. Po kilku sekundach tortur i błagań ze strony
ciemnookiej Gryfonki, zaprzestał ich i przygarniając ją w swoje ramiona, złożył
delikatny i czuły pocałunek na czubku jej głowy, zapominając choć na krótki
moment o tym piekielnym bólu głowy.
~~*~~
-Spierdalaj! – Prasknął śmiechem, ale mimo tego nie
zaprzestał swojej jakże absorbującej czynności, jaką była pobudka najlepszego
kumpla. Przejechał końcówką pióra po nosie chłopaka widząc jak ten go marszczy,
by za chwilę usłyszeć głośne kichnięcie, które już całkowicie obudziło Ślizgona.
– Nosz kurwa jego jebana mać! Smoku! - Blondyn wybuchnął głośnym śmiechem,
widząc przed sobą na wpół rozbudzoną
twarz przyjaciela, który posyłał – w jego mniemaniu – groźne spojrzenie. – A
pies cię jebał Malfoy. – Machnął ręką i odrzucił kołdrę na bok. Wstając
przeciągnął się chcąc w ten sposób rozciągnąć zastygłe, przez sen mięśnie. –
Jeśli mogę wiedzieć, to po kiego kija obudziłeś mnie w sobotę o tak cudownej
porze, jaką jest godzina piąta pięćdziesiąt jeden rano? A raczej w nocy? - Blondyn
uśmiechnął się pod nosem i Blaise Zabini już wiedział, że coś przegapił, i
musiało to być coś na tyle ważnego, że sam Draco Malfoy pofatygował się, żeby
go obudzić, i ‘łaskawie’ poinformować o czym ważnym zapomniał – Smoku?
-Oh, nic nadzwyczajnego Diable. – Machnął lekceważąco
ręką. – To tylko trening, który zaczynasz za… - Tu spojrzał na szafkę gdzie
stał budzik - ...osiem minut dokładnie. – Nie trzeba było czekać długo na
reakcję czarnoskórego Ślizgona, który biegał po Dormitorium jak szalony robiąc
kilka rzeczy naraz. Od ubierania się, układania – wątpliwych zdaniem blondyna –
włosów, na szczotkowaniu zębów kończąc. Draco stał i z uśmiechem satysfakcji,
patrzył na poczynania przyjaciela. Doskonale wiedział jak bardzo mu się później
oberwie, ale ten widok był tego wart.
-Idziesz? - Draco spojrzał na mulata i podniósł wysoko
brew w geście niemego zapytania. – No na trening? Idziesz?
-A po co?
-Po co? No nie żartuj! Ubieraj się. – Blond Ślizgon
zaśmiał się i rzucił na łóżko kumpla – i nie istotnym było, że drugie, którego
mógł użyć stało obok – rozkładając się na nim wygodnie.
-To twoja drużyna i twój obowiązek. Chrzanię to i nigdzie
się stąd nie ruszam. – Widział w twarzy mulata zastanowienie, złość,
wściekłość, ale gdy tylko jego wzrok spotkał się z tarczą zegara to machnął
ręką i podszedł do drzwi.
-Pies cię jebał! Pies cię kurwa jebał Malfoy! - Trzaśnięcie
drzwiami zagłuszyło głośny śmiech dziedzica Malfoyów.
~~*~~
-Draconie Lucjuszu Malfoy!! - Hermiona razem z Harrym
podnieśli głowy do góry, chcąc zarejestrować co się dzieje. Tak się złożyło, że
w Wielkiej Sali była tylko ona z Harrym i jakiś Krukon, - który i tak był
zajęty swoim budyniem – jak i teraz już dwóch Ślizgonów. Harry widząc, że
głównym prowodyrem jest nikt inny jak Blaise Zabini zmierzający w kierunku
Malfoya, wrócił do jedzenia na co Hermiona pokręciła głową i zaczęła się
przysłuchiwać wymianie zdań Ślizgonów. Nie wiedziała po co to robi, ale czuła,
że może to być całkiem ciekawe. – Ty zapyziały wypierdku ty! Niech cię kurna
chata troll pożre! A żebyś TY się udławił pastą do zębów! - Hermiona prasknęła
śmiechem na tyle głośno, że poczuła na sobie wzrok blond Ślizgona, ale w ogóle
się tym nie przejęła i nadal wpatrywała się w nich czekając na dalszy rozwój
wydarzeń, który trwał jeszcze kilka minut, zanim w Wielkiej Sali nie pojawiła
się Parkinson, która uciszyła swoich męskich kompanów twierdząc, że tego
jazgotu nie da się już słuchać. A szkoda bo Hermiona z chęcią by jeszcze
posłuchała epitetów jakimi obrzucał Malfoya, Zabini.
-O co im poszło tym razem? - Hermiona wzdrygnęła się na
dźwięk głosu przyjaciółki, która usiadła pomiędzy nią a Harrym. Nawet nie
zarejestrowała momentu, w którym rudowłosa się pojawiła. Tak bardzo
zainteresowana była przekomarzaniem się Ślizgonów.
-Nie mam pojęcia. – Odpowiedziała. – Ale słuchało się
tego wybitnie. Idę. Smacznego. – Ginny mruknęła w podziękowaniu, na co Hermiona
pokręciła głową ze śmiechem i ruszyła w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Dobrze,
że dziś sobota, bo nie miała ani siły ani ochoty na siedzenie na zajęciach. Tak
ona Hermiona Granger nie miała ochoty na naukę i nie widziała w tym nic
nadzwyczajnego. Dla niej i dla jej przyjaciół nie, ale dla osób, które ją znają
tylko z tego, że ciągle się uczy i spędza wolny czas w bibliotece to byłaby
sensacja, i to nie małego kalibru.
-Przyglądałaś mi się Granger. – Spojrzała w bok na wysoką
postać chłopaka, który kroczył przy niej ramie w ramię. Prychnęła na co chłopak
prasknął śmiechem.
-Nie tobie tylko wam. I w sumie to bardziej się
przysłuchiwałam, niż przyglądałam Malfoy.
-Jasne. – Kątek oka widziała jak przeczesuje blond
kosmyki, robiąc na głowie jeszcze większy bałagan. Pokręciła głową,
zastanawiając się gdzie podział się ten pedantyczny gówniarz z ulizanymi
włosami i, który czekał tylko na to aby uprzykrzyć jej życie oraz zwyzywać.
Automatycznie złapała się za lewe przedramię upewniając się, że jest dobrze zakryte.
Było.
-Czego chcesz Malfoy? - Zatrzymała się a on razem z nią.
Schowała lewą rękę za siebie widząc, że blondyn jej się przygląda.
-Chodźmy na spacer.
-Co? - Zapytała zbita z tropu. Była przygotowana na to,
że będzie z nim walczyć słownie, ale to? Tego to się nie spodziewała.
-To samo, Granger. Zapraszam cię na spacer.
-Dlaczego?
-Bo mam taki kaprys. – Odpowiedział. – Daj spokój
Granger! To tylko spacer. Może pogoda nie jest najodpowiedniejsza, ale od czego
mamy różdżki?
-No dobrze. – Nie wiedziała dlaczego się zgodziła. Może
potrzebowała towarzystwa. kogoś kto nie jest jej przyjaciółmi? A Malfoy w końcu
sam to zaproponował prawda? Może nie będzie, aż tak później żałowała.
Umówili się na za godzinę przy głównym wyjściu, i rozeszli się w swoje
strony. Hermiona wciąż nie była pewna intencji Ślizgona, ale skoro już się
zgodziła to nie wypada nie pójść. W sumie co gorszego może ją jeszcze spotkać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz