środa, 1 sierpnia 2018

- Rozdział V -

Październik, przywitał wszystkich naprawdę paskudną pogodą, co tylko spotęgowało i tak już silny ból głowy ciemnowłosego. Harry przetarł oczy i sięgnął po okulary, mając nadzieję, że to chociaż w minimalnym stopniu załagodzi ten przeklęty ból, ale niestety się przeliczył.
Westchnął zirytowany i odrzuciwszy szkarłatną kołdrę na bok opuścił stopy na zimną posadzkę, co skwitował głośnym syknięciem, które Neville ‘skomentował’ głośnym jękiem.
Harry wyszeptał ciche przeprosiny, zdając sobie sprawę, że dziś jest sobota, a zegarek wskazywał godzinę dokładnie siedem minut po szóstej, na co teraz wybraniec miał ochotę głośno jęknąć, ale powstrzymał się od tego mając na uwadze kumpli.
Najciszej jak potrafił opuścił Dormitorium i zszedł do Pokoju Wspólnego.
Zatrzymał się na ostatnim schodku i przeciągnął, chcąc rozprostować, zastygłe przez sen mięśnie i odgonić ten przeraźliwy ból głowy, ale jakoś nie dało to żadnego rezultatu. Przeczesał dłonią włosy, czochrając je tylko jeszcze bardziej, ale nie przejął się tym jakoś specjalnie. Przeszedł na środek Pokoju Wspólnego i dopiero gdy zatrzymał się przy tak wysłużonej już kanapie, to zauważył swoją przyjaciółkę siedzącą na również wysłużonym, szkarłatnym fotelu.
-Hermiona? - Dziewczyna wzdrygnęła się, ale czarnowłosy widział jak mięśnie ramion rozluźniają się, gdy rozpoznała w dźwięku głos przyjaciela. Uśmiechnął się gdy Hermiona uniosła wyżej szmaragdowy koc, tym samym zapraszając go i robiąc mu miejsce obok siebie. Przyjął nieme zaproszenie i już po sekundzie siedział obok swojej przyjaciółki, obejmując ją ramieniem i razem z nią zagłębił się w lekturze o dźwięcznym tytule „Sztuka latania krok po kroku” Barneya Winngs’a. – Hermiona. - Przez chwilę miał efekt deja vu i zaśmiał się krótko, ale zamilkł napotykając wzrok przyjaciółki. Wiedział, że gdy zada owe pytanie to może narazić się na gniew dziewczyny, ale wolał zaryzykować. – Może chciałabyś, abym pouczył cię latać? Chociaż podstaw? - Mógł praktycznie usłyszeć  jak tribiki w głowie kasztanowłosej przeskakują, rejestrując to co przed chwilą wypowiedział. Widział też jak spięła wszystkie swoje mięśnie, które po chwili rozluźniła i westchnęła.
-I tak miałam cię o to poprosić, dlatego dziękuję, że zapytałeś Harry. – Wypuścił głośno powietrze, nawet nie rejestrując tego, że je wstrzymał.
Hermiona natomiast widząc reakcję przyjaciela zaśmiała się radośnie, wprawiając tym przyjaciela w jeszcze większą ekscytację niż była ona sama. Harry naprawdę był szczęśliwy, widząc roześmianą przyjaciółką, zwłaszcza, że ostatnie miesiące wcale nie były dla niej łaskawe. By rozweselić przyjaciółkę jeszcze bardziej połaskotał ją po żebrach, wydobywając tym samym z ust dziewczyny głośny pisk. Po kilku sekundach tortur i błagań ze strony ciemnookiej Gryfonki, zaprzestał ich i przygarniając ją w swoje ramiona, złożył delikatny i czuły pocałunek na czubku jej głowy, zapominając choć na krótki moment o tym piekielnym bólu głowy.

~~*~~

-Spierdalaj! – Prasknął śmiechem, ale mimo tego nie zaprzestał swojej jakże absorbującej czynności, jaką była pobudka najlepszego kumpla. Przejechał końcówką pióra po nosie chłopaka widząc jak ten go marszczy, by za chwilę usłyszeć głośne kichnięcie, które już całkowicie obudziło Ślizgona. – Nosz kurwa jego jebana mać! Smoku! - Blondyn wybuchnął głośnym śmiechem, widząc przed sobą na wpół  rozbudzoną twarz przyjaciela, który posyłał – w jego mniemaniu – groźne spojrzenie. – A pies cię jebał Malfoy. – Machnął ręką i odrzucił kołdrę na bok. Wstając przeciągnął się chcąc w ten sposób rozciągnąć zastygłe, przez sen mięśnie. – Jeśli mogę wiedzieć, to po kiego kija obudziłeś mnie w sobotę o tak cudownej porze, jaką jest godzina piąta pięćdziesiąt jeden rano? A raczej w nocy? - Blondyn uśmiechnął się pod nosem i Blaise Zabini już wiedział, że coś przegapił, i musiało to być coś na tyle ważnego, że sam Draco Malfoy pofatygował się, żeby go obudzić, i ‘łaskawie’ poinformować o czym ważnym zapomniał – Smoku?
-Oh, nic nadzwyczajnego Diable. – Machnął lekceważąco ręką. – To tylko trening, który zaczynasz za… - Tu spojrzał na szafkę gdzie stał budzik - ...osiem minut dokładnie. – Nie trzeba było czekać długo na reakcję czarnoskórego Ślizgona, który biegał po Dormitorium jak szalony robiąc kilka rzeczy naraz. Od ubierania się, układania – wątpliwych zdaniem blondyna – włosów, na szczotkowaniu zębów kończąc. Draco stał i z uśmiechem satysfakcji, patrzył na poczynania przyjaciela. Doskonale wiedział jak bardzo mu się później oberwie, ale ten widok był tego wart.
-Idziesz? - Draco spojrzał na mulata i podniósł wysoko brew w geście niemego zapytania. – No na trening? Idziesz?
-A po co?
-Po co? No nie żartuj! Ubieraj się. – Blond Ślizgon zaśmiał się i rzucił na łóżko kumpla – i nie istotnym było, że drugie, którego mógł użyć stało obok – rozkładając się na nim wygodnie.
-To twoja drużyna i twój obowiązek. Chrzanię to i nigdzie się stąd nie ruszam. – Widział w twarzy mulata zastanowienie, złość, wściekłość, ale gdy tylko jego wzrok spotkał się z tarczą zegara to machnął ręką i podszedł do drzwi.
-Pies cię jebał! Pies cię kurwa jebał Malfoy! - Trzaśnięcie drzwiami zagłuszyło głośny śmiech dziedzica Malfoyów.

~~*~~

-Draconie Lucjuszu Malfoy!! - Hermiona razem z Harrym podnieśli głowy do góry, chcąc zarejestrować co się dzieje. Tak się złożyło, że w Wielkiej Sali była tylko ona z Harrym i jakiś Krukon, - który i tak był zajęty swoim budyniem – jak i teraz już dwóch Ślizgonów. Harry widząc, że głównym prowodyrem jest nikt inny jak Blaise Zabini zmierzający w kierunku Malfoya, wrócił do jedzenia na co Hermiona pokręciła głową i zaczęła się przysłuchiwać wymianie zdań Ślizgonów. Nie wiedziała po co to robi, ale czuła, że może to być całkiem ciekawe. – Ty zapyziały wypierdku ty! Niech cię kurna chata troll pożre! A żebyś TY się udławił pastą do zębów! - Hermiona prasknęła śmiechem na tyle głośno, że poczuła na sobie wzrok blond Ślizgona, ale w ogóle się tym nie przejęła i nadal wpatrywała się w nich czekając na dalszy rozwój wydarzeń, który trwał jeszcze kilka minut, zanim w Wielkiej Sali nie pojawiła się Parkinson, która uciszyła swoich męskich kompanów twierdząc, że tego jazgotu nie da się już słuchać. A szkoda bo Hermiona z chęcią by jeszcze posłuchała epitetów jakimi obrzucał Malfoya, Zabini.
-O co im poszło tym razem? - Hermiona wzdrygnęła się na dźwięk głosu przyjaciółki, która usiadła pomiędzy nią a Harrym. Nawet nie zarejestrowała momentu, w którym rudowłosa się pojawiła. Tak bardzo zainteresowana była przekomarzaniem się Ślizgonów.
-Nie mam pojęcia. – Odpowiedziała. – Ale słuchało się tego wybitnie. Idę. Smacznego. – Ginny mruknęła w podziękowaniu, na co Hermiona pokręciła głową ze śmiechem i ruszyła w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Dobrze, że dziś sobota, bo nie miała ani siły ani ochoty na siedzenie na zajęciach. Tak ona Hermiona Granger nie miała ochoty na naukę i nie widziała w tym nic nadzwyczajnego. Dla niej i dla jej przyjaciół nie, ale dla osób, które ją znają tylko z tego, że ciągle się uczy i spędza wolny czas w bibliotece to byłaby sensacja, i to nie małego kalibru.
-Przyglądałaś mi się Granger. – Spojrzała w bok na wysoką postać chłopaka, który kroczył przy niej ramie w ramię. Prychnęła na co chłopak prasknął śmiechem.
-Nie tobie tylko wam. I w sumie to bardziej się przysłuchiwałam, niż przyglądałam Malfoy.
-Jasne. – Kątek oka widziała jak przeczesuje blond kosmyki, robiąc na głowie jeszcze większy bałagan. Pokręciła głową, zastanawiając się gdzie podział się ten pedantyczny gówniarz z ulizanymi włosami i, który czekał tylko na to aby uprzykrzyć jej życie oraz zwyzywać. Automatycznie złapała się za lewe przedramię upewniając się, że jest dobrze zakryte.
Było.
-Czego chcesz Malfoy? - Zatrzymała się a on razem z nią. Schowała lewą rękę za siebie widząc, że blondyn jej się przygląda.
-Chodźmy na spacer.
-Co? - Zapytała zbita z tropu. Była przygotowana na to, że będzie z nim walczyć słownie, ale to? Tego to się nie spodziewała.
-To samo, Granger. Zapraszam cię na spacer.
-Dlaczego?
-Bo mam taki kaprys. – Odpowiedział. – Daj spokój Granger! To tylko spacer. Może pogoda nie jest najodpowiedniejsza, ale od czego mamy różdżki?
-No dobrze. – Nie wiedziała dlaczego się zgodziła. Może potrzebowała towarzystwa. kogoś kto nie jest jej przyjaciółmi? A Malfoy w końcu sam to zaproponował prawda? Może nie będzie, aż tak później żałowała.
Umówili się na za godzinę przy głównym wyjściu, i rozeszli się w swoje strony. Hermiona wciąż nie była pewna intencji Ślizgona, ale skoro już się zgodziła to nie wypada nie pójść. W sumie co gorszego może ją jeszcze spotkać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz